Sytuacja kobiet w IT w 2024 roku
12.10.20224 min
Maciej Olanicki

Maciej OlanickiRedakcja Bulldogjob

Ubuntu zaczęło wyświetlać reklamy w terminalu

Decyzja Canonicala zdążyła już wzbudzić duże i – co tu dużo mówić – uzasadnione kontrowersje.

Ubuntu zaczęło wyświetlać reklamy w terminalu

Do nachalnych, wręcz agresywnych, kampanii reklamowych swoich produktów wykorzystujących samo oprogramowanie przyzwyczaił nas przez lata przede wszystkim Microsoft. Wszyscy pamiętamy, do jak kuriozalnych sytuacji dochodziło podczas przymusowego nakłaniania do aktualizacji Windowsa 7 do Windowsa 10.

A i potem nie było lepiej – wszycie w system OneDrive’a, wszędobylskie reklamy pakietu Office to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Po raz ostatni z tej okazji po Microsofcie miałem okazje przejechać się w marcu. Wówczas niby to przypadkiem, w wyniku błędu, reklamy zawitały do Eksploratora Windows. Jak zaznaczono, te nigdy nie miały trafić do stabilnej wersji, ale oznacza to tyle, że Microsoft testował taką metodę reklamowania, a być może także badał, jak na jej implementację zareagują użytkownicy.

Trzeba jednak oddać, że Microsoft nie jest jedynym dostawcą systemów operacyjnych, który zdecydował się na umieszczanie reklam w kluczowych komponentach swojego systemu operacyjnego. Do tego grona zdecydował się dołączyć Canonical ze swoim Ubuntu. I ok – można argumentować, że Ubuntu to system dostępny za darmo i producent ma prawo spieniężać go, jak chce. Uwagę zwraca jednak nachalność reklamy.

Reklamy w konsoli

I nie, nie chodzi o to, że środowisko graficzne Ubuntu zostało zasypane bannerami. Wręcz przeciwnie, zagrano w sposób bardziej „sprytny” i reklamy umieszczono w… terminalu. A dokładniej w tym, co konsola drukuje w odpowiedzi na konkretne polecenia. O sprawie na łamach Mastodona donosi przedstawiciel firmy Longplay Games, a więc branży gamedevowej:

To nie jest ok, Canonical.

Korzystam z Ubuntu tylko dlatego, żęby upewnić się, że mogę odpowiednio testować na potrzeby naszych linuksowych graczy (z tego samego powodu muszę bootować Windowsa), ale serio, WTF


Co tak oburzyło pracownika Longplay Games? Ano to, co pojawiło się w terminalu po wydaniu standardowego polecenia służącego aktualizacji systemu:

sudo apt upgrade
Reading package lists... Done
Building dependency tree... Done
Reading state information... Done
Calculating upgrade... Done
Try Ubuntu Pro beta with a free personal subscription on up to 5 machines. Learn more at https://ubuntu.com/pro
The following packages will be upgraded:
…


W odpowiedzi Ubuntu zareklamowało bezpośrednio w terminalu inny, komercyjny już produkt Canonical. I to właśnie nie sam fakt wykorzystywania reklam, ale jego umiejscowienie budzi największe zastrzeżenia. Dzięki umieszczeniu ich w konsoli siłą rzeczy zobaczą je bowiem wszyscy: od gamedevu, przez pozostałych programistów, administratorów, majesterkowiczów spod znaku Raspberry Pi po nawet power userów korzystających z Ubuntu na desktopie. Ta szczególna forma nachalności reklamy, której przecież trudno się szybko pozbyć, spotkała się z dużą krytyką, czemu trudno się dziwić.

Czym jest Ubuntu Pro?

Pozostaje sobie zatem odpowiedzieć na pytanie, czym tak wyjątkowym jest Ubuntu Pro, że Canonical zdecydował się sięgnąć tak nisko? Jest to model rozszerzonego wsparcia (rozszerzonego jeszcze ponad to, co oferuje się w wydaniach Long Term Support) adresowany przede wszystkim do tych, którzy z Ubuntu korzystają w środowisku chmurowym: AWS, Google Cloud, Microsoft Azure, etc. 

Mimo że Ubuntu Pro, jak zresztą wskazano w samej reklamie, znajduje się jeszcze w fazie testów beta, to i tak Canonical każe sobie za dodatkowe wsparcie płacić i to niemało – licencja dla jednej maszyny to koszt 500 dolarów rocznie. I nie ma tu zniżek, dzięki którym zakup większej licencji obniży cenę jednostkową – za Ubuntu Pro np. na 5 maszynach zapłacimy rocznie 2,5 tys. dolarów.

Tak przynajmniej było do niedawna. Canonical zdecydował bowiem w ostatnim czasie, że w ściśle określonych warunkach (tj. na użytek własny i „wykorzystanie komercyjne na niewielką skalę”) licencję na Ubuntu Pro można dla maksymalnie 5 maszyn otrzymać za darmo. Jest to oczywiście zabieg ściśle promocyjny, co potwierdza pojawiająca się w terminalu reklama. Co bowiem ma oznaczać „small-scale business”? O tym indywidualnie decydować będzie Canonical.

Co zatem otrzymujemy po zdecydowaniu się na skorzystanie oferty Ubuntu Pro? Z broszur wynika, że „bezustanną ochronę przeciw CVE” (to w normalnym Ubuntu tego nie ma?), dostęp do 23 tys. paczek z softem zweryfikowanych pod kątem bezpieczeństwa, wspomniane rozszerzone 10-letnie wsparcie, co faktycznie przekłada się na korzyść, pozwalając zachować stabilność API. 

Ponadto Ubuntu Pro oferuje ochronę przed lukami 0-day, także będącymi jeszcze pod embargo, w ciągu mniej niż doby od publikacji (i znów – użytkownicy zwykłego Ubuntu będą mieli umyślnie opóźniany dostęp do łatek?), oraz zgodność ze standardami stanowionymi przez FedRAMP, HIPAA oraz wewnętrzną certyfikacją Canonical klasy enterprise.

To nie pierwsze reklamy w Ubuntu

Trzeba oddać, że nie pierwszy raz Canonical umieszcza w systemie reklamy – przez jakiś czas po świeżej instalacji na docku umieszczany był skrót do strony Amazonu, niemniej można się było go pozbyć dwoma kliknięciami. W przypadku reklam wyświetlanych w terminalu, nachalność promowania Ubuntu Pro jest nieporównywalna: nie tylko będziemy widywać je przy każdej aktualizacji z poziomu wiersza poleceń, ale też trzeba ręcznie edytować pliki konfiguracyjne systemu, by je usunąć.

Pozostaje żywić nadzieję, że Canonical jedynie testuje naszą cierpliwość w ograniczonym zakresie i szybko wycofa się z kontrowersyjnego pomysłu.

<p>Loading...</p>